14 sierpnia 2015

Nomination LBA?

Hello,
kilka minut temu sprawdzając statystyki bloga, zauważyłam komentarz od Moniki, która nominowała mnie do tego wyzwania (?). Szczerze mówiąc jestem tutaj może z tydzień nie licząc 2 dni w lutym i nie miałam zielonego pojęcia na czym to polega. Kilka minut w bezgranicznej otchłani zwanej internetem i już wszystko wiem. Myślę że będę mieć problem ze znalezieniem blogów do nominacji. Jeszcze nie zagłębiłam się tak bardzo w blogowy świat, aczkolwiek widziałam już kilka bardzo dobrych, początkujących blogów. 

Mam 11 pytań. Czas start, zaczynam odpowiadać:


1. Jaki jest Twój ulubiony film?
Nie jestem zbyt dobrą recenzentką filmów i właściwie filmów za dużo nie oglądam. W ciągu roku szkolnego jedyna okazja, gdzie miałam oglądać film to tylko na wypadzie ze znajomymi do kina. Teraz, ponieważ mam przymus siedzenia w domu, włączam sobie jakieś filmy z biblioteki moich rodziców. Ostatnio spodobał mi się film Nocna zmiana. Poruszył on temat eutanazji, który jest bardzo kontrowersyjny i rozgrzebywany w obecnych czasach. Gatunek dramat, więc dużo się działo. Jego prawdziwość dotarła, aż do szpiku moich kości. 


2. Jakiego gatunku filmowego najbardziej nie lubisz?
Nie lubię, wręcz nie cierpię horrorów. Lubię ten dreszczyk emocji, jednak podchodzę do nich zbyt emocjonalnie i często się zdarza, że podskakuje na kanapie ze strachu. Czasami gram w gry na konsoli, które są "straszne" i trzymają w napięciu, jednak nie mogę za długo w nie pogrywać, bo zeszłabym na zawał.


3. Jaka jest Twoja ulubiona bajka z dzieciństwa?
Zdecydowanie Scooby Doo. Zdarza się, że nawet teraz przelotnie puszczam sobie tą bajkę w internecie - taki drobny powrót do dzieciństwa. Nie było chyba odcinka, którego nie oglądnęłam. Zarówno z tych starszych - które pamiętają ci bardziej wiekowi ode mnie, jak i tych nowszych typu SD i brygada detektywów. Tą serię obejrzałam podczas długich kąpieli w wannie.
Nie wychodzę w tym momencie na dziecinną?

4. Czy wierzysz w przyjaźń damsko-męską?
Z tego co wiem , bardzo często to pytanie jest zadawane. Podobno w każdej relacji damsko-męskiej, jest gdzieś podtekst seksualny. Nie wypowiem się na podstawie moich doświadczeń, bo ja przyjaciela z prawdziwego zdarzenia nigdy nie miałam, raczej posiadam "dobrych kolegów". Jednak znam nawet nie jedną parę, która nią nie jest, ale wszyscy wiemy, że to kwestia czasu. Ba, jedna z nich to bliskie mi osoby, z którymi spędzam sporo czasu i gdy słyszę historie jednej ze stron, co się dzieje między nimi, to uwierzcie lub nie, na twarzy pojawia się wielki, soczysty banan.

5. Jakie wartości są dla Ciebie ważne?
Kiedyś mój "dobry kolega" zadał mi to pytanie i szczerze? W tym momencie po raz pierwszy zaczęłam o tym myśleć na poważnie. Doszłam do wniosku, że nie ma tej jednej, wyjątkowej wartości. Jedna uzupełnia drugą. Bez nienawiści, nie ma miłości. Bez samotności, nie ma przyjaźni. Bez brzydoty, nie ma piękna. Świat jest zbudowany na bazie kontrastów, a bez nich istniała by nicość.

6. Co motywuje Cię do pisania bloga?
A mogę być swoją, własną motywacją? Ciężko się w tydzień działalności zmotywować czymś większym. Czerpię inspirację ze wszystkiego, co wpadnie mi w oko. Nawet miska po sałatce owocowej, która stoi obok mnie działa na moje zmysły.

7. Kto jest Twoim idolem?
Nie mam idoli. Jestem bardzo zmienna pod tym względem. W ciągu dnia mogę zmienić 5 razy osobę, którą się inspiruje. Oczywiście jeżeli mowa o bardziej przyziemnych sprawach - styl, fryzura, czasami nawet zainteresowania, ale to chwilowe wystarcza mi maksymalnie tydzień, aby powrócić do stadium wyjściowego. A jeżeli chodzi o osobowość - staram się być sobą i nie wzorować się na innych.

8. Wolisz jeść w towarzystwie czy w samotności?
To zależy co jeść. Ze znajomymi mogę wyjść na pizze, czy na jakieś burgery (zdrowe odżywianie heh), niekiedy jednak moje potrawy, które sobie przygotowuję są dość dziwne i wolałabym, żeby nie ujrzały one światła dziennego. Poza tym nie lubię gdy ktoś patrzy mi się na talerz. Jest to bardzo krępujące.

9. Ulubiony owoc i warzywo?
Mam ostatnio niesamowitą chcicę na owoce (każde oprócz ananasów). Pochłaniam je każdą komórką mojego ciała. Jest godzina 11 a ja połknęłam już mango, melona, banana i pomarańczę. Zaraz zabieram się za robienie lemoniady. Niech lato się nigdy nie kończy, a stragany będą pełne dzieci matki natury. To moja definicja szczęścia.

10. Jaka jest Twoja ulubiona pora roku i dlaczego?
Lato (patrz punkt wyżej), ale podobno nie żyje się po to, żeby jeść. Ogólnie lubię wszystkie pory roku, nie mam swojej ulubionej. Wyjątkowość każdej osobno zachwyca. Lato - wiadomo już. Jesień - uwielbiam ciepłe rzeczy, swetry, długie spodnie. Ogólnie wszystko co zakrywa ciało, a to idealna pora. Zima - jedyna możliwość na zjazd na snowboardzie. Nikt mi nie odbierze tej radości. Wiosna - nie urzeka mnie przyroda budząca się do życia. Ćwierkające ptaszki z rana nie są oszałamiające, jednak jest coś wyjątkowego i magicznego w tym okresie. Wiosna to też czas zmian. Przynajmniej dla mnie.

11. O której godzinie wstajesz w wolne dni, np. w wakacje?
Zdarza się, że w ogóle nie wstaję - witajcie nieprzespane noce i wielkie sińce pod oczami rano. Lato daje mi zbyt dużo możliwości. Ostatnio budzę się o 9, przedtem o 12/13. Zależy też od dnia i od ilości rzeczy jakie wykonam w trakcie. Czasami padam na pysk o 21 i śpię przez najbliższe kilkanaście godzin. Jednak teraz będę przygotowywać się do wczesnych pobudek szkolnych, więc z tygodnia na tydzień będę wstawać godzinę wcześniej.

No dobrze teraz czas na nominacje:

1. http://xxkingaa.blogspot.com
2. http://the-upcoming-storm.blogspot.com
3. http://spam2506.blogspot.com
4. http://light-delightly.blogspot.com
5. http://maandy1.blogspot.com
6. http://monikamonroefashionsoul.blogspot.com
7. http://veronicas-veronicass.blogspot.com
8. http://nellyer.blogspot.com
9. http://kiinia-blog.blogspot.com
10. http://by-vanys.blogspot.com
11. http://klaudiawmoimswiecie.blogspot.com

Pytania:
1. Co cenisz w ludziach?
3. Jak zaczęła się twoja historia z blogowaniem?
4. Ulubiona zabawa z dzieciństwa?
5. Dlaczego blogujesz? Co Cię w tym kręci?
6. Jesteś poukładana czy roztargniona?
7. Jakiej muzyki słuchasz? Jaki jest Twój ulubiony artysta/zespół?
8. Kim chciałabyś zostać w przyszłości? 
9. Jakie jest ostatnie marzenie, które Ci się spełniło?
10. Jak spędzasz te wakacje?
11. Gdybyś miała na to wpływ to do jakiej narodowości byś należała?

PS. Jeżeli chcecie żebym odpowiedziała na jeszcze jakieś pytania, napiszcie je w komentarzu:)


13 sierpnia 2015

Changes?

Hey, 
Za nami już połowa wakacji. Pamiętam zakończenie roku, jakby to było wczoraj. Godzina na placu za szkołą,  ponad 1000 osób, duchota. Potem cudowne uczucie - wolność. Brak obowiązków szkolnych. Brak sprawdzianów, kartkówek, odpowiedzi ustnych, projektów. Brak irytujących nauczycieli, uważających że ich przedmiot jest najważniejszy. Na całe 2 miesiące. Nie mowie ze nie lubię szkoły, wiąże z nią wiele wspaniałych wspomnień, ale pod koniec roku człowiek jest wycieńczony.
W tym momencie powstaje pytanie jak wykorzystać ten czas. Co zrobić, aby przez ten okres rozwinąć się. Odkryć nowe pasje, zainteresowania, hobby. Poznać nowych ludzi. Zmienić się. Uważam, że wakacje to jeden z najlepszych czasów na zmiany. W 2 miesiące można dużo zrobić. Od najprostszych - drobnej metamorfozy -fryzury, przez trudniejsze - wymodelowanie sylwetki az po wymagających nerwow i determinacji - zmiany otoczenia, czyli znajomych. Podane wcześniej przykłady podałam na podstawie własnego doświadczenia z tego roku. Na początku wakacji ścięłam włosy, może nie jakoś drastycznie, ale podobno było widać różnice. Staram się również regularnie biegać - co wychodziło mi w lipcu, teraz zamieniłam to na ponad godzinę zumby dziennie, rolki i od czasu do czasu basen, aby przyzwyczaić się do wysiłku w wodzie gdy nadejdzie wrzesień i powrócą treningi. O ile na nie wrócę. Czas pokaże. Najtrudniejsza rzecz - zmiana otoczenia. Zerwałam kontakt (albo oni ze mną) z osobami, z którymi wydawało mi się że to nie ma sensu, za bardzo mi zależało, a im mniej. Za to zaczęłam się umawiać z ludźmi, z którymi mój kontakt był słabszy i mam nadzieje, że wyjdzie mi to na dobre. Postaram się budować relacje od podstaw, opierać je przede wszystkim na wzajemnym zaufaniu. Może brzmi to dość podręcznikowo i pewnie nie raz słyszeliście te słowa, jednak po dłuższym zastanowieniu - to prawda. Im lepiej i luźniej czujesz się w towarzystwie danej osoby, tym bardziej stajesz się otwartym na nią. Wiesz, że możesz jej powiedzieć wszystko i możesz zachowywać się przy niej najgorzej, najobleśniej,najdziwniej itp i wiesz że ona nie pomyśli o tobie nic dziwnego, a zacznie się śmiać i dołączy do ciebie. Jak na razie doszłam do takiego porozumienia z jedną osobą. Przy okazji występuje tak zwana bliźniacza telepatia. 
Właściwie niewiele trzeba, aby się zmienić. Wystarczy drobny element,a człowiek wygląda/zachowuje się inaczej. Trzeba jeszcze znaleźć coś lub kogoś kto w pełni zmotywuje do zmiany i ją poprze. Obrazek, wpis w internecie, książka, znana osoba lub ta nieznana, może twój crush, dla którego chcemy być idealni. Wybór zależy od Ciebie. Ważne żeby był cel, istotny cel, dla którego jesteś w stanie się pokroić.

PS. mam wrażenie że dzisiejszy post jest dość sentymentalny. Pytanie na dziś: Co jest waszą motywacją do zmian? Co daje wam siłe aby osiągnać to, o czym marzycie? 

09 sierpnia 2015

About me?

Hello,
A raczej dobry wieczór, a może dzień dobry. Zawsze zastanawiam się, które ze zwrotów grzecznosciowych wypada użyć o tej porze, a było kilka takich sytuacji. Jest godzina 3.14, a ja nie czuje ani grama zmęczenia. Musze przestawić biologiczny zegar do końca wakacji, inaczej będę przesypiac pierwsze 3 lekcje, jak to było w poprzednim roku szkolnym. Stety niestety są wakacje i mogę kłaść się spać o dowolnej porze, co skutkuje wstawaniem następnego dnia o godzinie 13 lub zebraniem swoich szanownych 4 liter wcześniej z łóżka, z samopoczuciem i wyglądem zombie potraconych przez stado jakiegoś bydła, czy innych zwierząt ze sporymi kopytami.
Stwierdziłam, że jest to dobry moment na jakąś krótka notkę o mnie. Właściwie z poprzednich 3 postów ciężko wywnioskować jakąś konkretniejsza informacje o mojej osobie. Mimo tego, że nie lubię mówić o sobie to postaram się Wam przybliżyć Aleksandre - początkująca blogereczkę z ambicjami dziewczynki, która chce zostać księżniczka w przyszłości (w sensie ta dziewczynka, nie ja).
Zacznę od tego ze uwielbiam sport, w każdej postaci, oprócz siatkówki,  której mam serdecznie dość po przejściach z moja obecną klasą. Nasze gry... chociaż właściwie to nawet grami nie można nazwać, ponieważ polegają one głównie na zaserowowaniu piłki (o ile ona przeleci w ogóle przeleci przez siatkę, co graniczy czasami z cudem). Przy okazji sama zaliczam się do osób, dla których przebicie jej jest wielkim sukcesem osobistym. Wracając do sportu pływam bardziej na poważnie,  a właściwie plywalam. Zastanawiam się na rzuceniem tego hobby dla biegania, chociaż myślę, że jako miłośnik wszelkich sportów wodnych ciężko będzie mi się rozstać z H2O. Rok temu w trakcie pobytu w Egipcie zakochałam się w nurkowaniu. Podczas mojego pierwszego razu, zanurzylam się od razu na 10 metrów (skok na głęboką wodę huhu) oczywiście z instruktorem. Wtedy zaczęła się moja przygoda, a w te wakacje planuje zrobić kurs OWD - Open Water Diver, który był właściwie moim marzeniem od tamtego roku.
Oprócz zamiłowania do wody, lubię sporty zespołowe (chociaż nie przepadam za praca w grupie) i wystrzegam się jak ognia wszelkich rodzajów gimnastyk, czy akrobatyk. Człowiekiem gumą, bądźcie pewni, nie zostanę. 
Lubie czytać książki, chociaż nie pamiętam kiedy ostatnio odwiedziłam bibliotekę czy księgarnię. Nie mam weny ani chęci do czytania książek, a ostatnią która kupiłam - H. Murakami "Przygoda z owca" leży na półce od 3 miesięcy. Wszędzie ja ze sobą zabieram z nadzieją ze kiedyś ją przeczytam. Jak wiecie, nadzieja umiera ostatnia, a w moim przypadku ona już gnije.
Ostatnia rzecz na dzisiaj to moje zamiłowanie do psychologii. Uwielbiam patrzeć na zachowania ludzi, w szczególności te niewerbalne, z których można wyczytać wiele o intencjach rozmówcy. Mimo tego, że moja wiedza nie jest na poziomie podstawowym, to chleba z tego nie będzie. W Polsce zawód psychologa jest nieoplacalny, ludzie boją się chodzić do tego typu lekarzy, bo co Jadzia spod dziesiątki sobie jeszcze pomyśli, że niezrównoważona psychicznie albo jeszcze gorzej...
Dlatego psychologio zegnaj, witaj medycyno w wielkim świecie.
PS. A co wy sądzicie o wizytach u psychologa? Jesteście taką "Jadzia" czy może patrzcie na ta sprawę z bardziej nowoczesnego punktu widzenia?

Come back?

Hey,
sama się sobie dziwie co ja tutaj robię. Od ostatniego wpisu minęło prawie pół roku. Cóż, wpisów nie było tu za wiele, aż okrągłe dwa posty. Szalona ilość. Ogromna. Szokująca. Wow. Gratuluję sama sobie, brawo ja. Zastanawiam się dlaczego znów tu powróciłam. Właściwie nie znam konkretnego powodu, ale wiem co mnie natchnęło. Zacznijmy od tego, że zaczęłam się interesować yt, przesiaduje niewyobrażalne ilości godzin na owej stronie oglądając głownie filmiki po angielsku różnych blogerek modowych (co ja tam robię?) i  innych bardziej lifestylowych, o ile można to tak nazwać. I tak własnie dokładnie 20 minut temu stwierdziłam, że z nudów zacznę się udzielać w wirtualnym świecie. Już miałam zakładać bloga, kiedy przypomniałam sobie o tym, założonym pół roku temu, o którym najzwyczajniej w świecie zapomniałam. Zapowiadam się niezwykle zorganizowaną blogerką. Wracając do rzeczy, stwierdzam, że na czas wakacji zapowiadam wielki powrót tutaj. Jak będzie w czasie roku szkolnego? Sama nie wiem, zobaczę od ilości materiału i ogólnie od mojego ogarnięcia, które praktycznie nie istnieje. Lubię bujać w obłokach. Często. Za często. W tym roku mam egzaminy, właściwie obiecałam sobie, że już teraz zacznę się przygotowywać, ale znając moje leniwe ja nie tknę palcem żadnego podręcznika, czy zeszytu. Typowe. A jeżeli ktoś zapyta co u mnie, to teraz na myśl przychodzi mi do głowy tylko jedno słowo - NIC (szokującego). Wakacje - w tym roku siedzę praktycznie całe 2 miesiące w Polszy, umieram z nudów, ale to temat na osobny post. Zainteresowania - pojawiło się kilka między innymi buddyzm, język angielski i ciało człowieka. Już nie tylko psychologia - mózg i jego działania, ale również funkcjonowanie pozostałych narządów. Życie osobiste - szczerze?  Dopiero teraz zaczęłam doceniać prawdziwe przyjaźnie dzięki kilku wzlotom i upadkom w znajomościach. Poznałam mnóstwo osób - każdy o innym charakterze. Jedni zostali, inni odeszli - życie. Mam jednak nadzieje, że wszystko wróci do normy. Chyba za bardzo się przed Wami odkryłam, z powrotem zakładam maskę. Aż się sama sobie dziwię skąd ten nagły przejaw chęci mówienia o sobie. Może kiedyś na stałe się przełamię, bo jak na razie nie lubię mówić o sobie, dobrze mi żyć w cieniu.
Przy okazji witam serdecznie każdego czytelnika, który nawet omyłkowo tutaj zajrzy. To miłe uczucie gdy ktoś czyta moje 'wypociny'.

PS. A jak wam mijają wakacje? Czy coś ciekawego wydarzyło się w waszym życiu w przeciągu kilku ostatnich miesięcy?

16 lutego 2015

Valentine's Day?

Hello,
Kilka dni temu cały świat obchodził jakże 'niezwykłe' święto, jakim są walentynki. Gdziekolwiek się człowiek nie rozejrzy widzi irytujące ilości serduszek, kwiatów, tandetnych pluszowych miśków. Dla mnie jest to czysto komercyjne święto, które wymaga byśmy kupowali jak najwięcej słodkich czekoladek w kształcie serca,  czy poduszek z napisem 'I love You' dla swoich sympatii. Przy okazji telewizja gwałci nas różnorakimi reklamami o tematyce miłosnej - "Spraw swojej walentynce niespodziankę i sprezentuj jej na Święto Zakochanych nasze ekskluzywne stringi w serduszka!". Moim zdaniem, aby pokazać komuś, że na prawdę kochasz, nie musisz obdarzać swoją ukochaną (ewentualnie ukochanego) wielkim pluszakiem i czerwonym lizakiem. Choć owszem, muszę się zgodzić z tym, że jest to nadzwyczaj słodki i miły prezent.                                                                                                                                                           
                                                     ALE! 

Czy nie wystarczy wyjątkowo spędzony czas z bliską osobą? Czy na prawdę konieczne są te wszystkie przereklamowane podarunki? A jeżeli już mamy komuś coś podarować, to niech będzie to prezent z głębi serca, niech on będzie prawdziwy, a nie wymuszony. Ta sztuczność jest denna. W XXI wieku mamy już obowiązek dawania prezentów. Druga połówka od nas tego wymaga, bo jak to walentynki bez czekoladek, które potem pójdą w biodra? Jedna strona wymaga, druga myśli 'kurcze dzisiaj walentynki, MUSZĘ jej/jemu coś kupić'. Moja mama robi mojemu ojcu awanturę w każde święto, bo biedaczek zapomina kupić jej kwiaty. Choć w tym wypadku muszę się z nią po części zgodzić, bo jednak niecałe 20 lat małżeństwa do czegoś zobowiązuje, to znaczy taki kwiatek może sprawić kobiecie ogromną przyjemność, a szczęśliwa białogłowa = harmonijny związek. 
Śmieszy mnie jeszcze jedna sprawa. Społeczeństwo traktuje 14 lutego jako jedyny dzień, w którym należy okazywać swojej sympatii miłość. Przecież jeśli się kogoś kocha, to powinno się mu okazywać miłość każdego dnia, a nie tylko od święta. A co by było gdyby nie istniało takie święto? Czy wtedy na sklepowych półkach pojawiałyby się pluszowe miśki z serduszkiem? Nie jestem tego do końca pewna.
W tym momencie neguje walentynki. Dlaczego? Nie dlatego, że nie mam drugiej połówki. Nie spieszy mi się z jej znalezieniem. W sumie nigdy nie odczuwałam zbyt dużej presji, aby mieć chłopaka. Nie dojrzałam do tego najwyraźniej. A więc dlaczego nie podoba mi się to święto? W obecnych czasach przybiera ono idiotyczną formę, opartą na przyjmowaniu podarunków, a nie okazywaniu sobie prawdziwych uczuć.

PS. A Wy jak spędzacie walentynki? Czy wasza druga połówka raczy Was czekoladkami w kształcie serca w Święto Zakochanych?