16 lutego 2015

Valentine's Day?

Hello,
Kilka dni temu cały świat obchodził jakże 'niezwykłe' święto, jakim są walentynki. Gdziekolwiek się człowiek nie rozejrzy widzi irytujące ilości serduszek, kwiatów, tandetnych pluszowych miśków. Dla mnie jest to czysto komercyjne święto, które wymaga byśmy kupowali jak najwięcej słodkich czekoladek w kształcie serca,  czy poduszek z napisem 'I love You' dla swoich sympatii. Przy okazji telewizja gwałci nas różnorakimi reklamami o tematyce miłosnej - "Spraw swojej walentynce niespodziankę i sprezentuj jej na Święto Zakochanych nasze ekskluzywne stringi w serduszka!". Moim zdaniem, aby pokazać komuś, że na prawdę kochasz, nie musisz obdarzać swoją ukochaną (ewentualnie ukochanego) wielkim pluszakiem i czerwonym lizakiem. Choć owszem, muszę się zgodzić z tym, że jest to nadzwyczaj słodki i miły prezent.                                                                                                                                                           
                                                     ALE! 

Czy nie wystarczy wyjątkowo spędzony czas z bliską osobą? Czy na prawdę konieczne są te wszystkie przereklamowane podarunki? A jeżeli już mamy komuś coś podarować, to niech będzie to prezent z głębi serca, niech on będzie prawdziwy, a nie wymuszony. Ta sztuczność jest denna. W XXI wieku mamy już obowiązek dawania prezentów. Druga połówka od nas tego wymaga, bo jak to walentynki bez czekoladek, które potem pójdą w biodra? Jedna strona wymaga, druga myśli 'kurcze dzisiaj walentynki, MUSZĘ jej/jemu coś kupić'. Moja mama robi mojemu ojcu awanturę w każde święto, bo biedaczek zapomina kupić jej kwiaty. Choć w tym wypadku muszę się z nią po części zgodzić, bo jednak niecałe 20 lat małżeństwa do czegoś zobowiązuje, to znaczy taki kwiatek może sprawić kobiecie ogromną przyjemność, a szczęśliwa białogłowa = harmonijny związek. 
Śmieszy mnie jeszcze jedna sprawa. Społeczeństwo traktuje 14 lutego jako jedyny dzień, w którym należy okazywać swojej sympatii miłość. Przecież jeśli się kogoś kocha, to powinno się mu okazywać miłość każdego dnia, a nie tylko od święta. A co by było gdyby nie istniało takie święto? Czy wtedy na sklepowych półkach pojawiałyby się pluszowe miśki z serduszkiem? Nie jestem tego do końca pewna.
W tym momencie neguje walentynki. Dlaczego? Nie dlatego, że nie mam drugiej połówki. Nie spieszy mi się z jej znalezieniem. W sumie nigdy nie odczuwałam zbyt dużej presji, aby mieć chłopaka. Nie dojrzałam do tego najwyraźniej. A więc dlaczego nie podoba mi się to święto? W obecnych czasach przybiera ono idiotyczną formę, opartą na przyjmowaniu podarunków, a nie okazywaniu sobie prawdziwych uczuć.

PS. A Wy jak spędzacie walentynki? Czy wasza druga połówka raczy Was czekoladkami w kształcie serca w Święto Zakochanych?

15 lutego 2015

Hello?

Hello,
jestem zwykłą nastolatką, kolejną szarą myszką w tłumie, niewyróżniającą się postacią. Nazywam się Aleksandra i należę do społeczności gimbusów. Nie mam pojęcia dlaczego zakładam tego bloga. Nie zostałam natchniona na pewno przez Boga ani jakiegoś tam Ducha Świętego. Pomysł powstał podczas kolejnych długich przemyśleń pod prysznicem. Zastanawiałam się o czym będę tutaj pisać. To nie będzie raczej blog tematyczny typu "Zostań kolejną (nie) stylową nastolatką dzięki moim dennym poradom modowym", a raczej blog o wszystkim i o niczym - czyli o moim życiu, przemyśleniach i innych tego typu rzeczach. Może nazwałabym to nawet "pamiętnikiem". Będzie to miejsce, gdzie będę mogła pokazać innym mój indywidualny pogląd na świat, który mam nadzieję, różni się od wizji 'gimbów'. Przy okazji, jako że interesuje się dziedziną psychologii, to będę pisać moje posty również pod tym kątem.

PS. A Wy o czym myślicie pod prysznicem? Też jest to dla Was jedyny moment, gdzie macie czas odetchnąć od życiowego kołowrotka i oderwać się od rzeczywistości?